Inne w domu, inne w przedszkolu
Bywa, że w czasie rozmów indywidualnych nauczycielki z rodzicami wychodzi na jaw, że dziecko zupełnie inaczej zachowuje się w domu a inaczej w grupie przedszkolnej.
Rodzice i nauczycielka mogą odnieść wtedy wrażenie, że rozmawiają o dwóch zupełnie innych osobach; okazuje się bowiem, że dziecko ciche i spokojne
w domu – w przedszkolu za żadne skarby nie chce podporządkować się grupowym zasadom. Bez przerwy protestuje albo zaczepia inne dzieci. Można sobie wyobrazić zdziwienie mamy, gdy słyszy od nauczycielki, że to właśnie jej grzeczne w domu dziecko – „rozkłada pracę w grupie”. Bywa też odwrotnie; mama nie może się nadziwić, że jej dziecko słucha pani, grzecznie się bawi, chętnie pomaga pani i innym dzieciom, sprząta po sobie zabawki! W domu natomiast „ nie ma na niego sposobu”, zazwyczaj ma odmienne zdanie niż rodzice, rzadko ma ochotę na wykonywanie prac porządkowych ze swoimi zabawkami.
Zarówno rodzice jak i nauczycielka często interpretują taką różnicę
w zachowaniu dziecka jako wynik nieodpowiedniego postępowania tej drugiej strony. Rodzice zapewne z oburzeniem podejrzewają wymuszanie posłuchu za pomocą lęku, a wychowawczyni podejrzewa rodziców o nadmierne rozpieszczanie i wyręczanie dziecka w domu.
Teoretycy wychowania wzywają tu do ujednolicenia wymagań wobec dziecka adekwatnie do jego wieku, przez wszystkich, którzy się nim zajmują. W wielu kwestiach zasadę tę trudno podważyć. Z pewnością widok babci, która mimo bólu w krzyżu schyla się do stóp wnusia, choć on już od kilku lat radzi sobie
z wiązaniem butów (gdy musi), nie jest widokiem budującym. Ale cóż – już takie wyjątkowe i kochane są te nasze babcie, którym ciągle się wydaje, że wnusio jest nadal rocznym maleństwem.
Nasz zdrowy rozsądek potrafi jednak wyjaśnić tę sytuację. Przecież mama, czy babcia pełnią inną rolę w życiu dziecka niż pani z przedszkola. Także i sytuacja w domu jest inna niż w przedszkolu. Tylko pozornie słuszne wydaje się, by oczekiwać od dziecka tego samego w obu sytuacjach. Nawet człowiek dorosły wymaga od siebie sprostania pewnym regułom w pracy, a zwalnia się z nich
w domu. Każdemu z nas potrzeba sytuacji, w której możemy się sprawdzić, ale pod warunkiem, że w innych warunkach będziemy mogli mniej się starać
i trochę rozluźnić, a nawet popełnić jakiś błąd. Nawet dwulatek potrafi się nauczyć, że co innego wolno przy mamie, co innego przy babci.
Podporządkowanie się poleceniom wychowawczyni, normom grupy czy powstrzymywanie się od kapryszenia wymaga od dziecka już pewnej dojrzałości.
Niektóre z hałaśliwych, przekornych przedszkolaków to dzieci, które walczą
w ten sposób o swoją indywidualność. Pragną one za wszelką cenę, nawet cenę kary, odróżnić się od pozostałych dzieci. Czują się zaniepokojone tym, że wszystkie zabawki w sali są wspólne. Jest to dla nich ogromny chaos, jeśli świata nie da się uporządkować na rzeczy „moje” i „nie moje”. Ich dramat polega na tym, że wolą być nie lubiane i karane niż traktowane jak wszystkie inne dzieci w grupie. Przeżywają bowiem wtedy niepokój, że są niezauważane, nieważne, niemal nie istnieją. Wydaje im się, że w grupie zatraca się ich indywidualność, odrębność. Takiemu dziecku można pomóc, pozwalając możliwie najczęściej decydować po swojemu. Na przykład pozwólmy mu samodzielnie wybrać ubranko do przedszkola, sok na półce w sklepie, książkę, której chciałoby posłuchać na dobranoc. Dużą rolę może tu odegrać włącznie dzieci do „prac kulinarnych” lub plastycznych. Jest to okazja, aby dziecko wykazało swój temperament, pomysłowość. Nabiera też pewności, że nie wszystko zależy od dorosłych. Po jakimś czasie dziecko poczuje się pewniej
i zacznie szukać naturalnej przyjemności w przynależeniu do grupy innych dzieci. Chłopiec będzie chciał z innymi kolegami budować z klocków, a dziewczynka wspólnie z innymi będzie bawiła się w dom.
Bywa też odwrotnie, że dziecko w domu wobec rodzeństwa agresywnie walczy o swoją indywidualność, natomiast w przedszkolu jest spokojne, wyciszone, opanowane – wręcz grzeczne.
Część dzieci, zupełnie jak dorośli w pracy, znajduje w przedszkolu jakąś odskocznię od domowych napięć. Dziecko przecież przeżywa dużo bardziej, np. napięcie między rodzicami lub chorobę kogoś najbliższego. To tylko nam dorosłym wydaje się, że dziecko jest małe i „ono tego nie rozumie”, tymczasem dziecko jest doskonałym obserwatorem i rozumie więcej niż myślimy. A że czasem dziecko nie umie wytłumaczyć co dookoła jest „nie tak”, jego lęk wzrasta, odczuwa ono jakieś zagrożenie.
Jest więc dużo powodów, dla których zachowanie dziecka w domu może być zgoła różne niż w przedszkolu. Jeżeli różnica w zachowaniu jest rażąca może być to sygnał czegoś niepokojącego. Dziecko wysyła nam informację, że
w którymś z tych miejsc jest mu zbyt trudno. Takim trudnym miejscem może też być dom.
Pamiętajmy jednak o tym, aby dać dziecku możliwość odreagowania, odpoczynku. W domu niech odpocznie od przedszkola i odwrotnie. Oczywiście jeśli dziecko takiego odreagowania wymaga. Przecież my dorośli też wymagamy odpoczynku po pracy w zaciszu domowym, a praca pozwala nam zapomnieć o domowych kłopotach. Podobnie jest z dziećmi.
Jeśli nie popadamy w skrajność, mając w domu nieco inne wymagania niż
w przedszkolu, uczymy dziecko elastyczności i adekwatnego odróżniania wymogów sytuacji.
20 ZASAD ZDROWEGO ŻYWIENIA DZIECKA
1. Staraj się dążyć do regularnych posiłków.
2. Nie pospieszaj podczas jedzenia, pozwól dziecku dokładnie przerzuć pokarm.
3. Nie zmuszaj do jedzenia, niech samo decyduje o tym, ile chce zjeść.
4. Podawaj do picia wodę, lekkie ziołowe herbatki i kompoty bez cukru.
5. Nie podawaj napojów w trakcie posiłku, rozcieńcza to soki trawienne i wpływa na pogorszenie trawienia.
6. Kupuj produkty bez konserwantów i sztucznych barwników.
7. Unikaj surowych produktów, szczególnie w zimnych porach roku.
8. Zawsze podawaj ciepłe śniadanie.
9. Gotuj zgodnie z porami roku. W każdej porze roku należy jeść to, co jest dostępne w danym obszarze klimatycznym.
10. Wyklucz sztuczne słodziki.
11. Nie zastępuj mięsa gotowymi produktami z soi.
12. Nie używaj mrożonek, ponieważ są pozbawione życiowej energii pokarmu.
13. Nie używaj mikrofalówki.
14. Wprowadź pełne ziarna zbóż: ryż naturalny, kaszę jaglaną, jęczmienną i gryczaną.
15. Zamień mąkę białą na mąkę razową (na początku mieszaj mąki w różnych proporcjach).
16. Zamień sól białą na sól nierafinowaną, czyli nieoczyszczoną.
17. Zamień biały cukier rafinowany, na nierafinowany cukier trzcinowy.
18. Zamień olej rafinowany, na oliwy i oleje z tłoczone na zimno.
19. Nie podawaj dziecku produktów przetworzonych przemysłowo: homogenizowanych, pasteryzowanych w wysokiej temperaturze, instant (czyli rozpuszczalnych bez konieczności gotowania), genetycznie zmodyfikowanych, napromieniowanych i głęboko mrożonych.
20. Stosuj naturalne przyprawy i zioła, zamiast gotowych przypraw typu vegeta, warzywko (zawierają glutaminian sodu).
Na podstawie internetu
22 ALTERNATYWY DLA KARY, KTÓRE PRZEKAZUJĄ POZYTYWNĄ, PEŁNĄ MIŁOŚCI INFORMACJĘ
Kara – zarówno fizyczna, jak i słowna – jest szkodliwa. Krzyk, bicie czy klapsy uczą przemocy, niszczą samoocenę, wzbudzają gniew, zakłócają proces uczenia i wpływają negatywnie na relację między rodzicem a dzieckiem.
Pojawia się zatem pytanie, co zrobić zamiast? Prawdziwe alternatywy dla kary to metody, które pomogą dziecku uczyć się i dojrzewać w zdrowy sposób. Nie ma większej radości w życiu niż pozwolić naszemu dziecku nauczyć nas, jak powinna wyglądać miłość.
Zapobiegaj niepożądanym zachowaniom poprzez zaspokajanie potrzeb dziecka, gdy tylko zostaną one zasygnalizowane.
Zadbaj o bezpieczne, przyjazne dziecku otoczenie. Nie ma sensu zostawiać w zasięgu malucha cennych przedmiotów, lepiej schować je do czasu, gdy dziecko będzie na tyle duże, by traktować je ostrożnie.
Ustal „złotą regułę”. Zastanów się, w jaki sposób ty chciałbyś być traktowany w podobnych okolicznościach. Ludzka natura to ludzka natura – bez względu na wiek.
Okaż empatię w stosunku do dziecięcych uczuć. Nawet jeśli zachowanie dziecka wydaje ci się nielogiczne, jego powody są dla niego ważne. Postawa: „Wydajesz się smutny” jest właściwym punktem wyjścia, aby pokazać, że jesteś po stronie dziecka.
Szanuj uczucia swojego dziecka, aby wiedziało, że je rozumiesz i troszczysz się o nie, oraz że nigdy nie zostanie odrzucone, bez względu na to, jakie emocje odczuwa. Np: „Ja także się tego bałam/em gdy byłam/em mała/y”.
Poznaj ukryte przyczyny, które kryją się za konkretnym zachowaniem. Jeśli karzesz sam czyn, to niezaspokojone potrzeby będą szukały innych dróg realizacji. Pytanie w rodzaju: „Jesteś niezadowolony, bo zbyt wiele czasu rozmawiałam dziś przez telefon? Masz ochotę na wspólny spacer?” pomogą dziecku czuć się kochane i rozumiane.
Kiedy tylko to możliwe, staraj się wybierać rozwiązania, w których wygrywają obie strony.
Upewniaj swoje dziecko, że jest kochane i doceniane. Tak zwane „złe zachowanie” jest często wołaniem o miłość i uwagę wyrażonym w niefortunny sposób. Ale gdyby dziecko potrafiło zachować się w dojrzalszy sposób, zapewne tak by zrobiło.
Postaraj się odwrócić uwagę od sytuacji, które są zbyt trudne do rozwiązania na gorąco: „Zróbmy sobie przerwę. Co chciałbyś zrobić zamiast tego?”
Bądź pewien, że ty i dziecko dobrze się odżywiacie w ciągu dnia, tak aby wasz poziom cukru nie spadał. Najlepsze są małe, częste przekąski.
Oddychaj! W trakcie sytuacji stresowych potrzebujemy dużo tlenu, ale mamy tendencję do płytkiego oddychania. Już kilka głębszych wdechów pozwoli ci się uspokoić i rozjaśni umysł.
Nie oczekujemy, że samochód zapali bez paliwa, dlatego nie powinniśmy oczekiwać, że dziecko będzie dobrze funkcjonować, gdy jego zbiornik emocjonalny jest pusty. Daj dziecku trzy rzeczy, które są niezbędne, aby jego bak był pełen: kontakt wzrokowy, delikatny dotyk i niepodzielną uwagę.
Rumianek działa bardzo relaksująco – zarówno na dzieci, jak i dorosłych. Wypity na godzinę przed spaniem przez mamę karmiącą podziała korzystnie także na dziecko. Starsze dzieci mogą polubić mrożoną herbatę z rumianku lub rumiankowe lizaki.
Zadbaj o wspólne wypady z dzieckiem. Zmiana otoczenia – nawet na chwilę – może bardzo korzystnie wpłynąć na wasze relacje.
Przygotuj sobie specjalne fiszki, na których zapiszesz inspirujące zdania lub hasła, które dodadzą ci odwagi.
Masaż wykonany przed snem pozwoli dziecku spać głębiej, pozwalając na lepszy wypoczynek i dając więcej energii na dzień następny.
Daj dziecku wybór. Musi czuć, że ma coś do powiedzenia. Pozwól mu wybierać, nawet w kwestiach pozornie nieistotnych („Wolisz kubek czerwony czy niebieski?”), da mu to poczucie, że kieruje swoim życiem, zwłaszcza jeśli musi sobie radzić ze zmianami.
Spróbuj szeptać. Gdy napięcie jest wysokie, szept przykuje uwagę dziecka, a jednocześnie uspokoi rodzica.
Daj dziecku czas. Zachowanie takie jak: „Daj mi znać gdy będziesz mógł podzielić się zabawką/ dać się zapiąć w foteliku/założyć kurtkę” da dziecku poczucie autonomii i ułatwi współpracę.
Daj czas sobie. Policz do dziesięciu (w ciszy) lub poproś o chwilę czasu („Nie wiem, co powiedzieć. Pozwól mi to przemyśleć”). Czasami potrzebujemy chwili, by nasz umysł się rozjaśnił i by spojrzeć na rzeczy bardziej obiektywnie.
Dzieci przetwarzają nasze słowa na obraz. „Zwolnij” zadziała lepiej niż „nie biegaj”. Pierwsze zdanie każe zwolnić, drugie obrazuje, że ktoś biegnie (przeczenie jest zbyt abstrakcyjne). Także konkretna prośba: „Odłóż szklankę”, będzie skuteczniejsza niż ogólne: „Uważaj!”.
Zapytaj siebie: „Czy w przyszłości będę w stanie się z tego śmiać?”. Jeśli tak, to czemu nie teraz? Stwórz wspomnienie, które chciałbyś mieć, gdy za jakiś czas wrócisz do tego dnia.
NAJWIĘKSZĄ NAGRODĄ JEST RELACJA OPARTA NA MIŁOŚCI I ZAUFANIU – NA CAŁE ŻYCIE.
na podst. zasobów Internetu
ŚWIADOMYM RODZICEM BYĆ… I ZACHĘCIĆ DZIECI DO SAMODZIELNOŚCI!
Kochać dziecko to pomóc mu żyć samodzielnie. Wychowujemy dzieci do tego, aby stały się niezależne i pewne siebie. Jeśli nie stwarzamy dziecku okazji do bycia samodzielnym, wyrządzamy mu krzywdę. Kiedyś przecież będzie musiało podejmować własne decyzje i być zaradne.
Najczęściej ograniczamy samodzielność dziecka z własnego lęku. Pamiętajmy, że wychowywanie dziecka to pomoc w stawaniu się panem samego siebie. Aby nasze dorosłe dziecko mogło niezależnie funkcjonować, musimy uczyć go tego od małego. Zaczynamy od dawania wyboru w prostych codziennych spraw (np. „co chcesz na śniadanie?”, „w co się dziś ubierzesz?” itp.). To nauka podejmowania pierwszych decyzji. Dzieci już w wieku 2 lat próbują swojej autonomii (np. sprzeciwiając się nam), dajmy im na to szansę. Nie jest dobre dla dzieci wyręczanie ich w różnych czynnościach. „Wyręczając dziecko we wszystkim, odbieramy mu część jego życia” (J. Piaget). Już od momentu narodzin należy oswajać się z myślą, że pewnego dnia dziecko będzie niezależne od nas. Dając dziecku życie, dajmy mu również prawo do swobodnego przeżywania go, do własnych decyzji, błędów i pomyłek. To złudna nadzieja, że uchronimy je przed błędami. Zbyt wielu rodziców przez swoją nadopiekuńczą miłość krzywdzi swoje dzieci, kontroluje je nadmiernie, ogranicza, wie wszystko lepiej. Pewnie, że my, dorośli, doświadczyliśmy więcej niż nasze dziecko, ale czy to daje nam prawo do mówienia naszym dzieciom jak mają żyć? Człowiek ograniczony nigdy nie będzie spełniony.
Co zatem robić, aby uczyć dziecka samodzielności? Po pierwsze pozwól mu dokonać wyboru, gdy tylko jest to możliwe. Nigdy nie rzucaj się na ratunek ze swoimi dobrymi radami, raczej okaż szacunek zmaganiom dziecka. Zapytaj, co ono myśli na dany temat (np. „A więc pokłóciłaś się z Zosią, to przykre dla ciebie. Jak myślisz, co możesz teraz zrobić?). Gdy zachęcisz dziecko do wyrażania swojego zdania, sam lepiej je poznasz. Nigdy nie odbieraj dziecku nadziei, nie krytykuj jego pomysłów, za to je wysłuchaj i uszanuj. Przykład: „Chcesz być lekarzem. To wielka rzecz. Gdzie byś chciał pracować? zamiast „Ha! Też mi coś. Ty wiesz, ile to nauki?”.
PAMIĘTAJ, WYCHOWYWAĆ TO ZNACZY NIE UZALEŻNIAĆ.
OSTROŻNIE Z FLUOREM!!!
Fluor najczęściej kojarzony jest ze zdrowymi zębami, pastami do zębów oraz fluoryzacją w szkołach. Coraz więcej mówi się jednak o jego nadużywaniu i przedawkowywaniu. Dlaczego?
Fluor to pierwiastek, który naturalnie występuje w powietrzu, wodzie i glebie, jednak za sprawą zanieczyszczenia środowiska, szczególnie przez zakłady metalurgiczne, które uwalniają go masowo do atmosfery, stężenie fluoru w produktach żywnościowych może przekraczać dopuszczalne dla organizmu dawki.
BEZPIECZNA DAWKA
W opracowaniach naukowych na temat fluoru przyjmuje się, że bezpieczna dzienna dawka dla dorosłego organizmu to 1 mg. Tymczasem w samych produktach takich jak ryby czy fasola jest go średnio 1.65 mg/kg. Inne produkty bogate we fluor to ziemniaki, marchew, szpinak, mleko, mąka pszenna, mięso. Do tego dochodzi fluor w wodzie. Niektóre rejony Polski, np. Malbork, Nysa, Tarnowskie Góry, Wrocław znane są z podwyższonej zawartości fluoru w wodzie pitnej. Kiedyś woda była fluoryzowana, teraz pierwiastek ten jest w niej obecny organicznie, ponadto jego stężenia stale się zmieniają. Warto wiedzieć, że wody mineralne również zawierają fluor.
Stały nadmiar tego pierwiastka w organizmie może prowadzić do choroby zębów (fluorozy), chorób kości, osteoporozy, a także raka kości.
FLUOR W PAŚCIE
Fluor wpływa pozytywnie na utwardzenie powierzchni zębów (temu celowi służy też fluoryzacja), a producenci wychodzą z założenia, że pasta stosowana jest wyłącznie miejscowo, a następnie wypluwana. Ale to tylko połowa prawdy. Mimo starannego płukania ust po myciu zębów, w naszej jamie ustnej pozostaje od 10 do 30 proc. pasty. A u małych dzieci czasami nawet 100 procent! W dodatku producenci past, chcąc zachęcić dzieci do higieny jamy ustnej, dodają do nich różne smaki i zapachy. Czy maluch bez oporu wypluje pastę pachnącą truskawkami? Raczej zechce spróbować, jaki ma smak.
Dzieci lubią smak pasty do zębów. Rodzice powinni przede wszystkim uczyć swoje pociechy jak myć zęby bez połykania pasty oraz jak dokładnie płukać jamę ustną. Jeżeli to nie wystarczy, trzeba kupić pastę bez fluoru.
WIELKOŚĆ GROSZKU
Pastę bez fluoru można kupić bez trudu w aptekach lub drogeriach. Pokażmy też dzieciom, ile pasty wystarczy do umycia zębów. W rzeczywistości nie potrzeba jej wiele – wystarczy kuleczka wielkości zielonego groszku, a nie gruby pasek wyciśnięty z tubki od początku do końca główki szczoteczki.
Musimy jednak dać dzieciom przykład, bo sami też niekiedy nakładamy pasty zbyt wiele. Wynika to wyłącznie z naszych przyzwyczajeń, a nie faktycznych potrzeb.
Jeżeli przyjmiemy, że pasta do zębów to nie środek czystości, a lekarstwo zawierające fluor, który nie powinien być przyjmowany w nadmiarze, to może się okazać, że stale przedawkowujemy lekarstwa i to całymi latami.
Codzienne czytanie
Aby rozbudzić u dziecka ciekawość książek, zachęcić je do czytania, należy już od najmłodszych lat codzienne czytać dziecku książeczki np.: 20 minut – na dobranoc, gdy już leży w łóżeczku albo wyznaczyć określoną porę dogodną dla rodziców i dzieci.
Następnie trzeba porozmawiać o treści przeczytanego tekstu w celu stwierdzenia: czy dziecko zrozumiało sens?, jaka była główna myśl czytanego opowiadania?, jaki wniosek można wyprowadzić?, jak dziecko ocenia postępowanie bohatera…?, czy podoba mu się zakończenie …i dlaczego? Można również zachęcić je do samodzielnego konstruowania innego, niż książkowe, zakończenia opowieści.
Do tego można dodać trochę „zagadek językowych” np.:
1/wymień imiona wszystkich dzieci, o których Ci czytałam,
2/jaką zaczynają się głoską;
3/na zmianę będziemy mówić imiona dziewczynek i tak długo jak się tylko da;
4/wymyśl rym do imienia głównego bohatera;
5/ podam Ci 3 słowa, wskaż te które się rymują itp.
Te zabawy rozwijają świadomość fonologiczną czyli świadome operowanie dźwiękami mowy – podstawową umiejętność potrzebną do pisania i czytania. Rozwijają również umiejętność budowania dłuższych wypowiedzi poprawnych pod względem gramatycznym, fleksyjnym i składniowym.
Opracowano na podstawie:
M. Bogdanowicz, „W co się bawić z dziećmi?”, Wydawnictwo Harmonia, Gdańsk 2004
M. Bogdanowicz, „Ryzyko dysleksji”, Wydawnictwo Harmonia, Gdańsk 2005
M.M.Ś.
ZACHCIANKI- SPEŁNIAĆ, CZY NIE?
Od urodzenia dzieci przede wszystkim potrzebują miłości, akceptacji, pochwał, swobody, ale i wsparcia, by mogły się prawidłowo rozwijać. Jednak potrzebują też jasno określonych granic. Każdy rodzic powinien od czasu do czasu być stanowczy wobec dziecka, gdyż najmłodsi, którym pozwala się na wszystko, są dziećmi nieszczęśliwymi.
Umacnianie w dziecku przekonania, że wszystko mu wolno, sprawia, iż jego poczucie bezpieczeństwa zostaje zaburzone. Jeśli trzylatek dostaje każdą rzecz, której zapragnie, gdy wszystkie zachcianki są spełnianie, to w małej główce powstaje myśl: „mam nad rodzicem władzę”. Takie zachwianie hierarchii nie jest dla dziecka dobre i może prowadzić do pojawienia się zachowań agresywnych i wymuszania. Im wcześniej granice zostaną wyznaczone, im wcześniej dziecko nauczy się, co mu wolno, a czego nie, tym lepiej będą się kształtować relacje rodzic-dziecko.
Dzieci mają wiele zachcianek. W dzisiejszym świecie, którego dewiza brzmi: „mieć-mieć-mieć”, a wszechobecne reklamy ciągle podsuwają nowe pokusy, rodzic powinien wiedzieć, co dla dziecka jest dobre i gdzie przebiega granica spełniania kaprysów. Mały człowiek w obrębie swojej rodziny musi konfrontować się nie tylko z miłymi sprawami, ale też nauczyć się radzić z uczuciami takimi jak złość, rozczarowanie z powodu odmowy czy niezaspokojenia pragnień. Rodzic ma prawo, a nawet obowiązek powiedzieć czasem „nie”, jeśli jego zdaniem spełnienie zachcianki jest w danym momencie niewłaściwe. Dobrze jednak, jeśli w prostych słowach uzasadni swoją decyzję – i nie chodzi tu o tłumaczenie się, a o to, by dać dziecku szansę zrozumieć.
Maluch może na taką odmowę zareagować agresją, płaczem lub krzykiem. Dlatego ważne jest, aby rodzic zachował spokój. Jeśli mocno wierzy w słuszność swojej decyzji, to konsekwentnie musi się jej trzymać. Pozwólmy dziecku wypłakać się gdzieś z boku tłumu. Gdy się uspokoi, możemy wytłumaczyć mu, że rozumiemy jego emocje, ale w życiu nie zawsze dostaje się to, czego się chce. Przede wszystkim pamiętajmy, aby nie ulegać. Dla chwilowego spokoju nie zmieniajmy zdania, a w momencie zwątpienia pomyślmy o długofalowych konsekwencjach naszej stanowczości.
Dziecko, którego każda zachcianka jest spełniana, nie będzie umiało cieszyć się z tego, co od nas otrzymuje. Będzie szybko nudzić się kolejną zabawką, żądać następnych, a nawet okazywać brak szacunku w stosunku do rzeczy. My sami możemy czasem zatrzymać się przy witrynie sklepowej i powiedzieć, jak to marzy nam się nowa para butów, ale akurat w tej chwili nie możemy sobie na nią pozwolić, bo jest za droga. W ten sposób uczymy dziecko wartości i szacunku dla pieniędzy. Trzeba nauczyć najmłodszych liczenia się z potrzebami innych ludzi, ale też uświadamiać niemożność zaspokajania wszystkich. Jeśli dziecko chce się z nami bawić, a my akurat przygotowujemy obiad, to mówmy, że pobawimy się, kiedy uporamy się z obowiązkami. Uczmy dzieci rozumienia innych ludzi i odczytywania ich potrzeb.
Pamiętajmy też, że dziecko uczy się od nas. Jeśli rodzic umie powiedzieć „nie”, ono też będzie potrafiło odmawiać. To ważne, aby dorastające dziecko nie ulegało presji otoczenia czy grupy i umiało samo zadbać o stawianie granic innym.
W codziennym zabieganiu pamiętajmy, że dzieci najbardziej na świecie potrzebują nas – czasu i uwagi, jakie im poświęcamy. Angażujmy je we wspólne aktywności – zaproponujmy wspólne umycie samochodu, przygotowanie kolacji dla gości, zrobienie ozdób choinkowych, wspólne czytanie książek w sobotni poranek czy składanie figurek orgiami. Zrobimy coś pożytecznego, a jednocześnie miło spędzimy czas z dzieckiem, ucząc je tym samym, że słowo „chcę” nie rządzi światem.